sobota, 23 listopada 2013

#21 Niall

Grudzień wolnymi krokami się zbliża, oznacza to duże zamieszanie wokół przygotowań świątecznych m.in prezenty, wypieki. Najpiękniejszy czas dla nas wszystkich, ale spokojnie do świąt jeszcze kilka tygodni.

Zapukano do twojego pokoju, szybkim ruchem odparłaś - proszę! - To Niall, twój chłopak. Podszedł do Ciebie obejmując cię wokół siebie.
- Brrr... Ale tam zimno - Westchnął - Nie puszczę cię! - Odparł. Spoglądając na niego z uśmiechem nie dało się nie zauważyć różowych rumieńców na policzkach jego śniada cera pięknie współgrała z niebieskimi oczami. - Już wiem jaki kupię ci prezent pod choinkę - Zaśmiał się.
- Nie oczekuję od Ciebie prezentu, wystarczy mi że jesteś tu obok mnie, poczekaj chwilę! Ale zasłoń oczy! I nie oszukuj! - Oznajmiłaś, wyciągając dziergany sweterek, który zrobiła twoja babcia. Wiedziałaś, że Niall uwielbia takie sweterki, a w nim będzie wyglądał cudownie - Otwórz! - Spojrzał swym pięknym wzrokiem, na jego twarzy pojawił się uśmiech, założył go a wyglądał w nim po prostu idealnie. To najcudowniejszy chłopak na świecie. Potrafi cię pocieszyć w chwilach nawet srogich, zawsze jest przy tobie, stara się być dla Ciebie najważniejszą osobą w życiu. 

*kilka dni później*

Od kilku dni pada obfity śnieg, nie można się wydostać z domu z tego względu Niall też tak często cię nie odwiedza. Chciałaś więc zrobić to sama i bynajmniej pójść do Niego pieszo, bo biorąc pod uwagę pogodę trudno byłoby przedostać się autem, a poza tym taty i tak w domu nie ma. 
Założyłaś na siebie długi płaszcz, cieplutkie buty, czapkę, szalik no i oczywiście rękawiczki. Przedostając się trudem przez puszysty śnieg udało Ci się dostać. 
Zadzwoniłaś na dzwonek. Cisza. Zrobiłaś to ponownie. Cisza. Może go nie ma? Już miałaś wracać gdy otworzył drzwi. Był bez koszulki.
- Niall? - Podeszłaś do Niego. 
- [t.u] co ty tu robisz? W taką śnieżycę? - Jąkał się...
- Dlaczego jesteś bez koszulki? 
- Ymm... eee - Nie potrafił nic powiedzieć.
- Niall chodź już! - Krzyknął całkiem ci obcy głos, obca kobieta całkiem obca, w samym szlafroku.
- Niall o co tu chodzi? Kim ona jest? - Język ci się plótł od pytań, był zagubiony bo nic nie mówił - Niall! - Krzyknęłaś dość głośno.
- Uspokój się bo nas ludzie usłyszą - Chwycił Cię za ramię, trząsł się z zimna. 
- Nie dotykaj mnie! - Znowu krzyknęłaś - To dlatego do mnie nie przychodziłeś, pogoda nie grała tu roli, zdradzałeś mnie, zabawiałeś się z inną! Brzydzę się Tobą rozumiesz? - Rozpacz, wielka rozpacz. Łzy same cisnęły Ci się ku oczą. To był za duży cios, niewybaczalny... Spojrzałaś na niego odwracał wzrok zaczęłaś biec przed siebie, krzyknął tylko twoje imię i podbiegł jedynie do furtki z myślą, że cię dogoni. Niby biegłaś przed siebie, ale trudno było cokolwiek zobaczyć. 



*Oczami Niall'a*
Co ja narobiłem? Nie wiem co mam myśleć, martwię się o nią. Wiem do czego jest zdolna. Jestem cały oziębły. Założyłem na siebie koszulkę, spodnie, od niej sweter a co najważniejsze kurtkę. 
- Zabierz swoje rzeczy i wróć do siebie - Powiedziałem do Lisy bo tak miała na imię. Spojrzała na mnie tylko wrogim spojrzeniem i wykonała moje zlecenie bo wiedziała że wszystko wyszło całkiem inaczej, nie tak miało być. Lisa tylko przyjechała na kilka dni szukając nowego domu, wyszła akurat z pod prysznica, a mi? A mi było po prostu gorąco. Miałem zamiar robić teraz co innego, szukać jej, prosić o wyrozumienie teraz to się liczyło. Nie chciałem żeby tak wyszło to nie moja wina.


                                     *Twoimi oczami*                                     
Mróz, zimno dało swoje znaki. Mimo że byłaś bardzo ciepło ubrana było zimno stanowczo i jeszcze płacz, łzy zasychały na policzkach robiąc nieprzyjemną skorupę. Na dodatek biegnąc od Niall'a pobiegłaś w całkiem przeciwną stronę toteż niewiadomo gdzie jesteś. Usiadłaś na ławce, trzepiąc się z zimna. Wokół nikogo nie było jedynie jakaś grupka chłopców z papierosami i alkoholem. Jeden z nich podszedł do ciebie.
- Siema, chcesz papierosa? - Spojrzał na ciebie wyciągając jednego, przyjrzał się tobie jeszcze bardziej po czym zauważył że płakałaś, podał ci chusteczkę.
- Nie pale - Oznajmiłaś.
- Pomoże ci się odstresować - Powiedział, niechętnie wzięłaś papierosa do ust i zaciągnęłaś się za pierwszym razem zakrztusiłaś się, a potem już było inaczej, fajnie. - Masz - Powiedział, wyciągając z torby dziwną butelkę z alkoholem w środku. Bez wahania zrobiłaś kilka szybkich łyków zapominając się, a potem? A potem to już urwał się film.
~~*~~

- Panie doktorze chyba się rusza! - Krzyknął ktoś. Podbiegło do ciebie kilka osób, inni wstrzykiwali jakieś szczepionki, inni podawali leki. 
Przetarłaś oczy, światło lamp raziło cię mocno w oczy dając coś nieprzyjemnego. 
- Gdzie jestem? - Powiedziałaś cicho z chrypką.
- W szpitalu - Oznajmił doktor - Połączenie tak mocnego alkoholu i najgorszych papierosów nie dało jak widać dobrego efekty, chłopcy którzy ci to podali chcieli na tobie wypróbować ten eksperyment jednak w ostatniej chwili zadzwoniła pewna osoba i udało nam się ciebie uratować, 10 minut później byłoby już za późno, teraz tylko poleżysz u nas z 2 dni aż zdrowie będzie już w normie, a teraz masz gościa - Powiedział i wyszedł jak reszta, za to wszedł Niall. Spojrzałaś na niego wrogim spojrzeniem.
- Co tu robisz? Wyjdź! - Byłaś zdenerwowana.
- Posłuchaj mnie...
- Nie chce cię słuchać! Wyjdź!
- Proszę! To ja zadzwoniłem po karetkę tamci chłopcy byli narkomanami, udało mi się zadzwonić również na policję, gdy cię zobaczyłem modliłem się tylko żebyś przeżyła jesteś dla mnie ważna to co się wydarzyło między mną a Lisą... ehhh... to nie tak... - Chwycił Cię za rękę przybliżając się do Ciebie, chcąc pocałować w usta. Odwróciłaś głowę w przeciwną stronę, z twoich oczu spływały pojedyncze łzy. Zrezygnował, spojrzał na Ciebie przykrym spojrzeniem jakby zaraz miał się rozpłakać i wyszedł...

*2 dni później*

- Nareszcie! - Krzyknęłam - Niby byłam tu dwa dni a czułam się jakby 2 miesiące - Mówiłaś do taty. Powracając do Niall'a nie odwiedził ci przez te 2 dni w ogóle, a co najgorsza przez najbliższy miesiąc będziesz musiała się poruszać na wózku inwalidzkim. - Tato dzwonił Niall? 
- Niestety nie... ale czeka cię niespodzianka w domu!
Przyjechaliście bardzo szybko. To chyba coś ważnego.
Tata powolutku z czułością wjechał do domu wózkiem. Mama bardzo szybko przybiegła się przywitać ucałowała cię jak nigdy. Jednak za nią stał Niall, a więc to o to musiało chodzić, nie miałaś ochoty go widzieć a co dopiero z nim rozmawiać.
- Co ty tu robisz? - Odparłaś. - Mamo, tato zostawcie nas samych.  - Niechętnie to zrobili. - Po co tu przyjechałeś? Żeby się jeszcze ze mnie śmiać? Proszę zrób to już nie jestem taka jak kiedyś będziesz mnie odrzucał bo jestem na wózku inwalidzkim! Nie kochasz mnie!
- [t.i] proszę uspokój się! Tłumaczyłem Ci jak było chcę cię przeprosić za swoje błędy, nie wiem jak mam cię przekonać żebyś w końcu mi zaufała! - Był przejęty
- Nie chcę być z kimś kto mnie okłamuje! Byliśmy razem bardzo długo skąd mam mieć pewność czy właśnie przez ten czas mnie również nie oszukiwałeś?
- Nie zrobiłem tego, nawet się z nią nie kochałem! 

- Nie kochałeś? Wyjdź nie chcę cię widzieć jak mogłeś w ogóle się tu pokazywać po tym wszystkim? Jak? - Łzy... cholerne łzy zaczęły same spływać, strumieniem.
- Nie płacz proszę uwierz mi na słowo - Przybliżył się do Ciebie, kucając tuż przed tobą chwytając cię za ręce patrząc prosto w twe oczy, odwracałaś wzrok. .. - Posłuchaj mnie proszę, spójrz na mnie - Niechętnie to zrobiłaś. - Mówię prawdę, nic między mną a Lisą nie zaszło to, wyglądało to jak wyglądało, zatrzymała się u mnie na kilka dni, jedyną najważniejszą kobietę którą kocham jesteś nią ty uwierz mi! - Nalegał.

To było zbyt realnie a żeby mu nie uwierzyć, mówił to z łzami w oczach. Chciał uświadomić że mówi prawdę. To było po prostu piękne. Przyciągnęłaś go do siebie szepcząc "kocham cię" składając pojedyncze pocałunki, a Lisa? Lisa okazało się jest dobrą kumpelą Niall'a opowiedzieli ci wszystko razem jak to było naprawdę teraz masz do niego godne zaufanie i wiesz, że źle postąpiłaś.

~~*~~
Hej hej! Jak tam u Was? Wysyłam te kartki świąteczne inf. są zawarte w ostatnim poście! Tak więc zachęcam! A teraz komentujcie i wgl. a ja idę oglądać kevina hahhaha dziękuje za liczbę wejść kocham was! ♥

niedziela, 17 listopada 2013

Dziękuję!

Witajcie kochani, tak wiem rzadko kiedy tu coś dodaję przepraszam nadrobię to obiecuję. 
Dość długo mnie tu nie było a pojawiła się piękna liczba wejść 32 tys. kocham was bardzo i dziękuję! Byłoby miło jakbyście jeszcze komentowali, dawali propozycje z kim mam zrobić następnego imagina, lub jeżeli chcecie żebym to napisałam dla kogoś z was. Możecie mi również zadawać pytania na asku ask.fm.perffectworld bądź wysyłać swoje imaginy adres podany po lewej strony, a teraz ważna sprawa!
WYSYŁAM  POCZTÓWKI  ŚWIĄTECZNE!!!
NAPISZ W KOMENTARZU "CHCĘ" WRAZ Z ADRESEM E-MAIL ODPISZĘ Z PROŚBĄ O ADRES! 

niedziela, 13 października 2013

#20 Liam

Siedziałaś na swoim łóżku zagubiona w głębi książek z matematyki. Eh... Cholerna matematyka najgorszy przedmiot. Próbowałaś się uczyć, z tego względu że z matematyki nie byłaś jakimkolwiek geniuszem. Po chwili to pokoju wbiegła dosłownie podekscytowana z uśmiechem na twarzy tak to Marika, twoja najlepsza przyjaciółka. Usiadła obok ciebie rzucając twoimi książkami na bok. Już miałaś jej zwrócić uwagę.
- Idę na randkę z Tomkiem! W końcu nam się udało! - Była taka szczęśliwa. - Ale spokojnie sama nie idę gdyż ty idziesz ze mną! Jego kumpel Liam przyjeżdża do niego, więc postanowiłam was poznać. 
O nie tylko nie to. W kwestach chłopców nie byłaś dobra, raz w życiu miałaś jednego chłopaka. Jesteś osobą bardzo nieśmiałą co najwidoczniej bardzo widać. 
- Nie nigdzie nie pójdę, poza tym mam naukę. Marika czy ty zawsze musisz robić źle?
- Za późno! Ubieraj się! Za 2 godziny mamy być. No proszę będzie fajnie - Nalegała. Po dłuższej dyskusji zgodziłaś się. Ubrałaś to: <KLIK> a włosy spięłaś w całkiem luźnego koka. 
 Gdy już doszłyście do umówionego miejsca obaj chłopcy już tam siedzieli. Liam zaczął się cały czas na Ciebie patrzeć. Tomasz miło przywitał się z Mariką i z Tobą. Z Liam'em było całkiem inaczej był trochę nieśmiały, albo... bardzo?
Prawie cały czas odwracał wzrok w przeciwną stronę, postanowiłaś przerwać tę niezręczną ciszę pomiędzy Wami może też z tego względu że Marika nic nie pomagała była zajęta hm... kim innym.
- A więc czym się interesujesz? - Powiedziałaś swym niezwykle delikatnym głosem.
Chłopak spojrzał z  uśmiechem na Ciebie.
- Uwielbiam przedmioty ścisłe przede wszystkim matematykę mógłbym liczyć cały czas. - Zaśmiał się. Nareszcie zrobił się bardziej śmiały.
- Za to ja mam niezwykłe problemy z matematyki nie potrafię jej pojąć.
- Zaraz to może dam ci korepetycje. Jestem całkiem niezły w te klocki - Zaproponował bardzo śmiało!
-Ymm... Czemu nie. - Chłopak wyjął z kieszeni karteczkę ze swoim numerem telefony jak gdyby przewidział to wszystko. 
Wieczór minął naprawdę sympatycznie nie spodziewałaś się że tak będzie. Na pierwszy rzut oka Liam wydawał się całkiem beznadziejny ny jak widać pozory mylą. Jest całkiem śmiały tylko trzeba do niego podejść z dystansem. 
Nazajutrz z całkiem znanych powodów zadzwoniłaś do niego, aby umówić się na dane korepetycje. Umówiliście się śmiało jeszcze na ten sam dzień. Musiałaś wytłumaczyć chłopakowi gdzie mieszkasz itd. Był punktualny godzina w godzinę, minuta w minutę i sekunda w sekundę. Pokazałaś mu w czym masz problem i rzeczywiście on naprawdę potrafi dobrze tłumaczyć. I tak dzień w dzień spotykaliście się, to już 3 tygodnie korepetycji. A między wami zapadła więź rzeczywista więź. 
Liam dzisiaj zaprosił Cię dziś na spacer. Przekazał też że to coś ważnego. Bez wahania się zgodziłaś. Byłaś mu tyle wdzięczna że ci pomagał.
 Siedział na ławce w parku, całkiem zaniepokojony i zdenerwowany. Aczkolwiek bałaś się do niego z tego względu podejść. Powoli po cichu usiadłaś tuż obok.  Chłopak spojrzał spojrzeniem na Ciebie całkiem drewnianym.
- Posłuchaj ściągnąłem Cię tu bo muszę ci coś powiedzieć a dokładnie wyznać... -  O nie a jeżeli to chodzi o chodzenie? Pewnie tak. Raz w życiu miałaś chłopaka, nie jesteś doświadczona, czy ty go kochasz? Czy to nie za krótko? - Chodzi o to że... że mi się podobasz. Gdy cię zobaczyłem poczułem w tobie coś innego. Coś wyjątkowego. Jest osobą tak ciepłą. Zakochałem się w Tobie. - No tak musiało się stać. Z całkiem drewnianą miną patrzyłaś na niego. Co powiedzieć? Co zrobić? - Wszystko w porządku? - Zaczął.
- Liam jesteś wspaniałym chłopakiem, ale... nie uważasz że to za krótki czas znania się? Przecież to tylko miesiąc. Nie jestem pewna czy czuję to samo...
- Przypuszczałem, że tak będzie... daj spokój. - Wstał z ławki i ruszył w przeciwną stronę.
- Liam zaczekaj! - Podbiegłaś do niego, chwytając go za ręce. Patrząc prosto w oczy, odwracał jednak wzrok w przeciwną stronę. - Spójrz na mnie, proszę. - Wtedy powoli odwrócił wzrok. - Czy to musi się tak skończyć? Czy chcesz teraz urwać kontakty kiedy nie jestem pewna uczuć? Kiedy mi tyle pomogłeś? Doradzałeś? I nie chodzi tu o zwykłe korepetycje. Chodzi o Nas... - Ta niepewność uczuć to spowodowanie być może tego że się bałaś. - Przyłużyłaś usta do jego ust. On nie był pewny czy tego chcę po tym co usłyszał. Wasze usta złączyły się w idealny sposób i wspaniale ze sobą współgrały, ani ty ani on nie chciał przestać całować. To było takie namiętne i idealne. Po 3 minutach rozłączył Was powiew wiatru.
- Dlaczego to zrobiłaś? Nie kochasz mnie - Powiedział.
- Człowiek nawet po kilku sekundach potrafi sobie uświadomić że tak naprawdę kogoś kocha... - Chłopak mocno cię przytulił i nie chciał puścić.

~~*~~
imagin taki sobie i krótki, wiem.
Hej hej Wam wszystkim! Jak tam u Was? Pogoda ponura, więc warto poczytać sobie moje imaginy! Zastanawiam się nad jakimś konkursem chociaż potrzebuję waszych propozycji! Proszę o komentarze bo widzę że słabo, ale i tak wam jestem wdzięczna bo już niedługo 30 tys wejść ♥
A więc ktoś chce imagina? Wystarczy pisać z kim i swoje imię, a ja napiszę w jakim czasie macie się go spodziewać! Do napisania kochani!

środa, 25 września 2013

#19 Zayn

Przewrócił się na bok, patrząc prosto w twoje oczy. Ciemna karnacja, włosy i oczy. To co wzburzało w Tobie najwięcej fascynacji. Położył są dłoń na twoim policzku lekko głaszcząc szepcząc - Kocham Cię. Przybliżył się do Ciebie, obdarowując pojedynczymi pocałunkami. Czułaś się taka spełniona i kochana. Mimo iż byliście ze sobą zaledwie miesiąc, był całym światem. Przynosił codziennie dla Ciebie prezenty.
Jest chłopakiem bardzo znanym toteż gra w zespole One Direction gdzie czuje się naprawdę spełniony. Na początku fanom niezbyt podobało się to że byliście razem, zapoznałaś się również z przykrymi słowami z ich strony, jednak z czasem sprawa się złagodziła i zdali sobie sprawę z tego że się kochacie.

 Waszą wspólną i szczęśliwą chwilę przerwał telefon Zayn'a. Ostatecznie odebrał i musiał wyjść na próbę, rzadko kiedy macie czas dla siebie a gdy już macie próbujecie wykorzystać go jak najlepiej. 
 Ponadto Zayn nie wie jednej za to ważnej sprawy...
Znowu, znowu ten ból to się powiększa z czasem, ale on nic nie może wiedzieć to by zaszkodziło waszemu związku. W tajemnicy chodzisz do lekarza i na terapie. Nie chodzi o jakiekolwiek zaburzenia psychicznie co to to nie. 
 Akurat dzisiaj wypadł dzień wizyty. Poprosiłaś jednego z szofera chłopaków aby cię tam podwiózł, może nie dosłownie ale jednak. 
 Lekarz z niezbyt przyjemną miną, spojrzał na Ciebie. Kilka dni temu musiałaś zrobić kilka badań. Usiadłaś na brązowym lekko zardzewiałym krześle.
- To się z czasem powiększa, nie wiemy czy da pani radę przeżyć kolejny rok. Wierzymy, że tak, ale badania z każdym stopniem wychodzą gorzej. Ma pani bardzo groźnego raka, terapia przestała działać, operacje w każdym razie są zbędne. - Mówił przejętym głosem, to było rzeczywiście coś strasznego. Przyjechałaś bardzo szybko do domu kładąc się na kanapę. Szepcząc sobie w myślach - Nie to nie prawda, skądże. Jednak to było zbyt realne. Długą ciszę przerwał dzwoniący Zayn. Kazał przyjść do restauracji tam na Ciebie będzie czekał. 
Nie chciałaś zaprzeczać faktom, że wolałaś siedzieć w domu, ale jednak poniosłaś się myślą. Ubrałaś to: <KLIK> a włosy spięłaś w klasycznego koka. 
  Otworzyłaś drzwi, nikogo nie było pustka. Kelnerka zaprowadziła Cię w inne pomieszczenie restauracji. Tam był on. Spojrzał na Ciebie pięknym wzrokiem:
Taki niewinny, nic nie wie...
Z wymuszonym uśmiechem podeszłaś do niego, składając pocałunek. 
- Wyglądasz pięknie - Zaczął z zachwytem na twarzy. - Próbowałem się do Ciebie dodzwonić wcześniej, nie odbierałaś
- Wyszłam na miasto - I jeszcze kłamstwo...
Chłopak ten wieczór przyjął naprawdę poważnie, był taki czuły ale zawsze uśmiechnięty. Pod restauracją stało tysiące paparazzi i fanów, jako iż to było jedynie wyjście musieliśmy przedostać się przez tłum, na szczęście ochroniarze nam w tym pomogli. 
  
     *oczami Zayn'a*
Była taka piękna, ta sukienka, te włosy i oczy. To wszystko ze sobą tak wspaniale współgra, cieszę się że ją poznałem. To było jak miłość od pierwszego wejrzenia. 
 W pewnym momencie usłyszałem jak dzwonił telefon [t.i], nie byłem pewien czy odebrać, była pod prysznicem wolałem jakby to ona odebrałam. Jednak ten ktoś próbował się dodzwonić kilka razy. Odebrałem.
- Dzień Dobry czy rozmawiam z [t.i] - Zapytał całkiem mi obcy głos. 
- Mówi jej chłopak
- Niech przekaże pan dziewczynie, że mam dla niej kilka leków na uspokojenie, ze względu na zbliżającą się śmierć - Na początku kompletnie myślałem że ktoś ze mnie żartuję, ale potem okazała się, że to prawda.
Czekałem tylko na nią, aby dowiedzieć się więcej szczegółów.

*oczami [t.i]*
Zeszłam do salonu, chłopak chodził w te i we wte. Spojrzał na ciebie, z przeraźliwym spojrzeniem.
- Co się stało? - Zapytałaś. Rzucił twoją komórkę na stół.
- Lekarz dzwonił - I stało się, dowiedział się. Tylko nie to. Teraz cię odrzuci...
- Teraz wiesz...
- Dlaczego nic wcześniej nie mówiłaś dziewczyno? 
- Myślisz, że nie chciałam? To wszystko było za trudne, odrzuciłbyś mnie! Bo po co chodzić z kimś kto za kilka miesięcy umrze? - Rozpłakałaś się, a kto by zrobił inaczej. Wybiegłaś chwytając bluzę. On nawet nie był w stanie za tobą iść, to było wiadomo, to był koniec. 
* kilka godzin później *
Noce w Londynie bywają bardzo zimne, byłaś tylko w krótkich spodenkach i bluzce na ramiączkach, ponadto miałaś jeszcze bluzę. Było zimno bardzo, byłaś pewna że każda część twojego ciała zamarza. Nagle film się urwał.

 Ledwo otworzyłaś oczy, a zauważyłaś pełno ludzi biegających obok Ciebie. Byłaś w szpitalu. Lekarz podszedł do Ciebie i powiedział, że musieli ostatecznie przeprowadzić operację aby uratować Ci życie, ponadto raka udało się wyleczyć, okazało się że nie był tak groźny jak powinien. Po prostu obawa przed śmiercią robiła z tobą wiele nie za ciekawych rzeczy. Powiedział również, że pewna osoba czeka tutaj od czasu gdy media zaczęły mówić że jesteś w szpitalu czyli 10 minut po fakcie. Chłopak lekko otworzył drzwi - Zayn. Przez chwilę stał w drzwiach, nie był pewien czy uda mu się powiedzieć jakiekolwiek słowo. Po pewnym czasie podszedł do ciebie i usiadł obok. Odwróciłaś wzrok w przeciwną stronę. Zamiast cieszyć się z tego że nie masz już raka, płakałaś. 
- Przepraszam, szukałem cię - Szepnął.
- Nagle przyszedłeś? Albo przyszedłeś przekazać że z nami koniec? - Chłopak, przetarł twoje łzy, kładąc pocałunek na ustach.
- Kocham Cię, chcę spędzić z tobą całe moje życie. - Powiedział...

~~~~

Rozdział taki sobie ale mam nadziej że się chociaż poniektórym podoba. Cieszę się, że powróciłam na tego bloga i zachęcam do czytania :) 
Jak również możecie pisać w komentarzach, że chcecie abym napisała dla was imagin, owszem zrobię to wystarczy napisać imię i z kim :)

niedziela, 30 czerwca 2013

Imaginy z gifami part.3

1) [t.i] została singlem.
Harry:
 2) 
- Liam na co masz ochotę?
Liam:

 3) Zayn & Louis:
 Harry:

 4)  Niall:
- Louis zostałeś ojcem!
Louis:

5) [t.i]:
 - Niall dziś obiadu nie będzie
Niall:

6) Taylor wywróciła się na scenie:

Harry: 
7) 
[t.i]:
 - Harry wychodzę z chłopakiem.
Harry:

8)
Zayn:
-[t.i] kupiła nowy zestaw łyżeczek
Liam:

9) Gdy Taylor próbuje podrywać Harrego
Louis:

 10) Zayn robi ci zdjęcie:
 


 ~~*~~
Hej, hej! Dawno mnie tu nie było, wybaczcie :(
Zrobiłam dla was imaginy z gifami bo ich też już dawno nie było.
Jak obiecałam wszystko nadrobię w wakacje, a więc :)
Pamiętajcie o wysyłaniu swoich imaginów! Na e-mail. 
Przypominam, że jeżeli ktoś chce ze mną współpracować to pisać w komentarzu!
Zadawajcie pytania na <kilk>




środa, 12 czerwca 2013

#18 Harry

  Imagin od anonima, niepodpisane.
~~*~~
Kolejny dzień czytałam na twitterze, facebooku i innych portalach społecznych, hejty kierowane w moją stronę. Nie byłam ani sławna, ani nawet tego nie chciałam.
Byłam spokojną, zagubioną dziewczyną, która potrzebowała czyjegoś ciepła i bliskości, którą dał jej chłopak o imieniu Harry. Tak, tak, ten z One Direction. Polubiliśmy się od razy, a poznaliśmy się przez przypadek.
Pracowałam wtedy w pizzerii, chłopak zamówił kilka pizz przez telefon, a moim zadaniem było dowieźć je do ich domu. Harry, gdy otworzył mi drzwi – zaniemówił. Uśmiechnęłam się, a on tylko coś wymamrotał pod nosem.
- Przywiozłam pizzę – powiedziałam, śmiejąc się.
- Taaa… Ile płacę?
 Powiedziałam chłopakowi sumę, wziął pudełka i gdzieś poszedł, mówiąc, żebym zaczekała. Słyszałam tylko jakieś dzikie krzyki, ale olałam to. Wrócił, dając mi pieniądze oraz jakąś karteczkę, jak się później okazało, był to jego numer.
Z czasem zaczęliśmy się chodzić na spotkania, a później na randki. I tak po kilku tygodniach znajomości, zostaliśmy parą.
Ostatnio minęło dwa lata, odkąd jesteśmy razem i nadal się kochamy, ale… Tak, jest jedno ale. Te wszystkie wyzwiska i hejty na twitterze. To jest nie do zniesienia, nie mogę już tego wytrzymać.
Wiedziałam na co się piszę, wiążąc się z nim, ale widocznie te wszystkie fanki, które piszą źle o mnie, o nas, nie są prawdziwymi fankami Styles’a i jego zespołu.
*
Siedziałam na łóżku z laptopem na kolanach, a z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Do pokoju wszedł Harry i od razu podbiegł do mnie.
- Kochanie! Co się stało? – zapytał zmartwiony.
Podałam mu laptopa i wtuliłam się w niego najmocniej jak tylko potrafiłam. Poczułam jak napina mięśnie. Jęknęłam.
- [T.I.], dlaczego ty się nimi przejmujesz? Przecież to nic nie warte opinie ludzi, którzy nie mają własnego życia i pakują się w czyjeś! Zrozum, że Ci ludzie nie mają swojego życia osobistego i chcą za to zniszczyć nasze.
- Harry, ale ja już nie mogę tego znieść. Te wszystkie wpisy mnie wykańczają. Zrozum, że to mnie dobija i niszczy. Wiem, że to są twoi tak zwani fani, ale jak oni zachowują się w stosunku do mnie? Przesadzają.
- Proszę Cię… Przestań się nimi zadręczać, bo nie lubię, gdy jesteś smutna. Uśmiech proszę!
Chłopak zaczął mnie łaskotać, a ja śmiać.
Kolejnie dni były coraz gorsze, ale ukrywałam to przed Styles’em. Nie chciałam, żeby się martwił, i tak miał dużo na głowie, w związku z nową płytą i jej promocją.
Zaczęłam dostawać wiadomości z groźbami, co mnie jeszcze bardziej dobiło. Myślałam, żeby pójść z tym na policję, ale i tak pewnie by to nic nie poradzili.
* * *
Jednego dnia gdy siedziałam z chłopakami przed TV, stwierdzili, że pójdą na imprezę. Oczywiście wszyscy się zgodzili i zaczęli szykować, oprócz mnie. Harry chciał zostać ze mną, ale odmówiłam. Z trudem, ale się zgodził i pojechał razem z 4/5 One Direction do jakiegoś klubu.
W tym czasie przeszłam przez każde pomieszczenie naszego domu, aby nie zapomnieć jak to wszystko wygląda. Wzięłam pięć białych kopert, w każdej była kartka ode mnie. Zostawiłam je u każdego w pokoju, oraz w naszym – moim i Harry’ego.
To było bardzo trudne, ale nie mogłam tak dłużej. Zabrałam telefon, ciepłą bluzę i ruszyłam w stronę Tower Bridge, zostawiając klucze pod wycieraczką.
Nie śpieszyłam się, bo nie chciałam świadków. Gdy doszłam, stwierdziłam, że napiszę ostatni post na twitterze : „Zawsze będę Cię kochać, Harry! Pamiętaj! x” i jeszcze jeden : „Tak musiało być. Będę na was wszystkich patrzeć, tam – z góry”.
Weszłam powoli na barierkę i popatrzyłam w dół. Tysiąc myśli przebiegało przez moją głowę, ale chciałam tego. Zaśmiałam się, bo nie umiem pływać, ale pech. Rozejrzałam się dookoła ostatni raz i skoczyłam.
- Kocham Cię, Harry – wyszeptałam, zamykając oczy.
Ostatni raz pomyślałam o nim, a później czułam tylko, że się topię, kolejne uczucia to ból. Później była już nicość, umarłam.

*Oczami Harry’ego*
Wróciliśmy do domu koło 3. [T.I.] nigdzie nie było. Dziwne. Trochę wypiłem, ale nie tak dużo. Wszedłem do pokoju, zaświeciłem światło i zobaczyłem jakąś kopertę na łóżku. Podszedłem bliżej i było na niej „Harry”, pisane przez moja ukochaną. Powoli otworzyłem kopertę, bo tak szczerze to bałem się tego, co tam zobaczę.

„Kochany Harry!
Tak bardzo Cię kocham, wiesz o tym? Jeśli nie to uwierz i pamiętaj, że zawsze będę. Nie zapomnij o mnie nigdy.
Nie wiem, co mam napisać, bo wiesz, że nie jestem zbyt dobra w pożegnaniach i to jeszcze w takim, które jest na zawsze.
Przepraszam Cię za to, co możliwe, że już zrobiłam.
Hazzuś, kochałeś, gdy tak na Ciebie mówiłam.
Pamiętasz nasze pierwsze wspólne wakacje, pierwszy raz, wspólne święta z rodziną? Nasze plany na przyszłość? Ja to wszystko pamiętam. Każde spotkanie, każdą chwilę spędzoną z tobą. Byłeś idealny, nic dziwnego, że miliony dziewczyn Cię ubóstwia.
Harry, wiesz? Byłeś dla mnie najważniejszą osobą w życiu. Gdyby nie ta pizza, to pewnie wszystko byłoby inaczej. Nie żałuję tych dwóch lat z tobą, które były cudowne.
Ale ja już nie wytrzymywałam tego wszystkiego! To było zbyt ciężkie? Tak, zbyt ciężkie na moje nerwy i psychikę. Ostatnio zaczęłam dostawać groźby. Przerosło mnie to. Nie chciałam Cię martwić.
TO nie jest twoja wina. Nie chcę też obwiniać twoich fanów.
Chłopakom napisałam podobne listy pożegnalne, więc też pewnie już wiedzą. Powiedz im, że bardzo ich kochałam, dobrze? Moim rodzicom także to przekaż. I nie zapomnij, że to Ciebie kochałam, kocham i będę kochać najmocniej na świecie.
Mam nadzieję, że pozostanę w waszych sercach. Będę opiekować się wami z góry. Będę obecna, nie ciałem, a duszą. Zawsze będę z wami.
Wspominaj mnie miło. I proszę – nie płacz – to jest najgorsze.
Nie rób nic głupiego.
Kocham Cię, Harry – najmocniej na świecie!


Skoczyłam z Tower Bridge.


Na zawsze twoja, [T.I.]”

Zacząłem płakać ja głupi. Zrzuciłem lampkę nocną ze stolika z ogromną siłą. Byłem wtedy zły na siebie i na tych wszystkich hejterów.
Na siebie, że poświęcałem jej tak mało czasu, aby zauważyć, że dzieje się z nią coś złego. Byłem za bardzo zajęty pracą, a [T.I] nie chciała o niczym mówić. Nienawidzę się za to, że pozwoliłem jej być taką samotną. Była taka wrażliwa.
Do mojego pokoju wszedł Liam, wyglądał ja orła cień. Bez żadnych słów wtuliłem się w jego ramię i zacząłem płakać. Payne także nie krył uczuć. Płakaliśmy we dwóch, ale nic innego nam nie zostało.
Po kilku minutach wyrwałem się i zacząłem biec w stronę drzwi. Daddy krzyczał, żebym zaczekał, ale chciałem być teraz na Tower Bridge.
Gdy dobiegłem widziałem różne światła. Zobaczyłem to, czego najbardziej się bałem. Ciało [T.I.] nakryte jakimś materiałem. Zacząłem krzyczeć, płakać, przepychać się do niej. Lekarze odciągnęli mnie od niej i dali jakieś tabletki.
*
Po kilku dniach odbył się jej pogrzeb.
Kompletnie się załamałem. Zamknąłem się w sobie. Przestałem dawać fanom autografy, robić zdjęcia, nie czytałem ich tweetów, bo po co? Jeśli przez nich straciłem najważniejszą osobę w swoim życiu to chyba mogę.
Podczas jednego wywiadu nie wytrzymałem, gdy czytali tweety od fanów.
- I co? Myślicie, że jak teraz będziecie przepraszać to pomoże?! To nie zwróci jej życia! Kochałem ją i nadal kocham, a wy… wy zniszczyliście człowieka! Zabiła się przez was! Nie chcę, żebyście pisali do mnie ciągle te pieprzone „PRZEPRASZAM”. Chcę, abyście choć raz zapytali jak się czuje, jak sobie z tym radzę!
Skończyłem swój monolog, przeprosiłem i wyszedłem. Poszedłem do kwiaciarni, kupić ulubione kwiaty [T.I.] i poszedłem na jej grób.
*
Po pewnym czasie zacząłem starać się choć trochę żyć normalnie, uśmiechać się i nawet pozować do zdjęć z fanami.
Wiem, że ona chciałaby mojego szczęścia, a ja spróbuję to zrobić, bo bardzo ją kocham, i nigdy o niej nie zapomnę, nigdy!
~~*~~
PAMIĘTAJCIE PODPISUJECIE SIĘ POD SWOICH PRACACH
Wybaczcie, że dawno nie dodawałam, żadnego imagina od siebie, ale nie mam weny i czasu. Potrzebuję kogoś kto pomoże mi w współpracy na tym blogu. Ktoś chętny? Pisać w komentarzach :)

wtorek, 4 czerwca 2013

#17 Zayn

Imagin od Nikoli Smyczek 
Piątek, godzina dziewiąta trzydzieści siedem. 
Twój słodki sen przerywa głośne pukanie do drzwi. Już otworzyłaś usta by krzyknąć "Mamo! Otwórz!", ale przypomniałaś sobie, że tydzień temu przeprowadziłaś się. Przez ten tydzień nikt nie składał Ci wizyty, więc byłaś ciekawa, kto to może być. Wydobyłaś z siebie głośne " Już idę! ", ponieważ pukanie nasiliło się. Założyłaś na siebie szlafrok, a na stopy wsunęłaś mięciutkie kapcie w kształcie różowych świnek. Uwielbiałaś je. Wyszłaś z pokoju, zeszłaś na dół po schodach i skierowałaś się w stronę drzwi przeczesując palcami długie, czarne włosy. Gdy już doszłaś do wyjścia przekręciłaś dwa razy klucz w lewą stronę i pociągnęłaś za klamkę. Po drugiej stronie nikogo nie było. Zdenerwowałaś się, ponieważ ktoś ciebie budzi, a później ucieka. Już chciałaś zamykać drzwi, gdy z każdej strony wyskoczyło pięciu idiotów. Zaczęłaś piszczeć, trzymając się za serce, które prawie wyskoczyło z klatki piersiowej. Na czele całej bandy głupków stał nie kto inny jak sam Harry Styles. Harry jest twoim starszym bratem. Są tego plusy i minusy. Kochasz go, ale czasem masz ochotę go zabić. Na przykład w tym momencie.
- Witaj siostrzyczko. Jak ci się mieszka samej? - Spytał ciebie i posłał jeden z tych jego uroczych uśmiechów, jak gdyby nigdy nic.
- Nienawidzę cię. Wiesz o tym? - Ty również posłałaś mu swój uroczy uśmiech, byś po chwili mogła zabijać go wzrokiem.
- Ej, nie złość się. Złość piękności szkodzi złotko. - Powiedział i wszedł do środka.
- Proszę, wejdź. - Powiedziałaś z ironią. - Chłopaki, wchodźcie. - zaprosiłaś ich do środka. Chłopcy usiedli na kanapie, a ty zamknęłaś drzwi.
- Dlaczego Harry nie jest taki jak ty? - spytał mnie błagająco Horan.
- Bo jak był mały uderzył się w głowę. Idiotyzm mu został do tego czasu.- Zaśmiałaś się, a chłopcy zrobili to co ty. Tylko nie Harry, który posłał ci wrogie spojrzenie.
- Braciszku nie złość się. Złość piękności szkodzi.
- Bardzo śmieszne. - Odpowiedział obrażony Loczek.
- Dla mnie bardzo. Chłopaki macie ochotę na naleśniki? - Zwróciłaś się do tej w miarę normalniejszej części zespołu.
- Jasne. - odpowiedział momentalnie Horan.
- Okej. Zayn pomógł byś mi? - Spojrzałaś na niego, a on widocznie się speszył. Zdziwiło Cię to. Od jakiegoś czasu tak się zachowuję. W sumie, to od zerwania z Perrie. Gdy się rozstali pocieszałaś go. 

- Jasne. - Poszliście do kuchni. Przygotowałaś szybko tyle ciasta, by wystarczyło na naszą szóstkę i wyciągnęłaś patelnię z szafki. Malik stał tylko i przyglądał się twoim ruchom. Bałaś się trochę, że w końcu się o coś potkniesz i przewrócisz na jego oczach. Gdy tylko o tym pomyślałaś, zarumieniłaś się. W końcu popatrzyłaś na niego. On już nie patrzył na ciebie tylko na czubki swoich stóp.
- Zayn co się dzieje? - Wypaliłaś w końcu.
- A dlaczego pytasz? - Spytał trochę podenerwowany.
- Jak to dlaczego? Od twojego rozstania z Perrie zachowujesz się jakoś dziwnie w mojej obecności. Jak do ciebie mówię, to odpowiadasz zdenerwowany. O co ci chodzi?
- Nie wiem, czy mogę ci powiedzieć. - Chłopak znów był lekko zdenerwowany, ale nie patrzył na ciebie.
- Pewnie, że możesz. Jesteśmy przyjaciółmi.
- No właśnie. Przyjaciółmi! I właśnie w tym jest problem. - Chłopak popatrzył na ciebie z wyrzutem, lecz po chwili zamiast tego można było zobaczyć w jego oczach smutek i niezadowolenie.
- Nie rozumiem. - Chłopak spojrzał ci w oczy, zbliżył się do ciebie i chwycił za ręce.
- [T.I.] ja Cię kocham. - Gdy Zayn wypowiedział te słowa nie wiedziałaś co powiedzieć. Zatkało cię. Gdy chłopak to zauważył posmutniał. Puścił twoje dłonie i chciał wyjść z kuchni, lecz go zatrzymałaś.
- Gdzie idziesz?
- Jak najdalej stąd. Nie mogę patrzeć na osobę, którą kocham bez wzajemności.
- Ale kto powiedział, że bez wzajemności. - Uśmiechnęłaś się, a chłopak zrobił to samo. Przybliżyłaś swoją twarz do jego i musnęłaś jego wargi swoimi. Zrobiliście jeszcze chłopakom naleśniki i wyszliście z kuchni już jako para.

~~*~~
Wybaczcie, że nie było mnie tu trochę, ale nie mam też czasu. Wiecie tu poprawki itd. ale wakacje się zbliżają więc oczekujcie na niespodziankę ;)

poniedziałek, 27 maja 2013

#16 Liam

Imagin od Dominiki Janoty:
- Słyszysz to? - Chłopak zaczął, przykładając twoją prawą rękę ku jego piersi. 
- Kochasz mnie - Powiedziałaś, wpatrując się prosto w oczy Liam'a.
- Kocham Cię najbardziej na świecie - Oświadczył, po czym złożyliście sobie  czuły pocałunek.
  Liam to ktoś na kim zawsze możesz polegać, ktoś kto zawsze będzie cię kochał. No właśnie, kochał...
* półtorej miesiąca później *
 Od kilku dni strasznie bolał cię, to spóźniała się miesiączka, to wymioty. Nie było wyboru, aby zrobić test na ciążę. Wcześniej nic nie mówiłaś Liamowi o swych objawach, nie chciałaś go zamartwiać przecież. Bo tu trasa, koncerty, wywiady, fani. Mimo, że rzadko bywa w domu to w twoim życiu pełni najważniejszą rolę, bo przecież masz tylko jego. Rodzice w Polsce, tak jak pozostała rodzina. Nie wyobrażałabyś sobie życia bez niego. Bez Liam'a.
 Po teście wszystko jasne. Jesteś w ciąży. W tym momencie chciałaś widzieć tylko i wyłącznie reakcję chłopaka. Byłaś ciekawa jak to przyjmie. Powinien zaraz wrócić do domu z koncertu. Nie chciałaś do Niego dzwonić. Chciałaś po prostu to widzieć. Widzieć jego reakcję.
* Pół godziny później *
 Wkładanie kluczy do zamka i otwieranie drzwi. To on. To Liam.
- Jesteś. - Podbiegłaś do chłopaka i przytuliłaś go mocno. 
- Witaj skarbie. - Ucałował cię.
- Muszę ci coś powiedzieć. - Chwyciłaś chłopaka za rękę i zaprowadziłaś ku kanapie, po czym usiedliście. 
- O co chodzi? - Czuł zakłopotanie.
- Wiesz... - Spojrzałaś prosto w jego tęczówki i chwyciłaś za ręce. - Ostatnio strasznie źle się czułam... i... - W Twoich oczach pojawiła się mała warstwa łez - Jestem w ciąży - Powiedziałaś z uśmiechem na twarzy. Wtedy chłopak momentalnie puścił twoje ręce.
- Powtórz
- Jestem w ciąży - Powtórzyłaś z mniejszym entuzjazmem niż wcześniej.
- Jak to w ciąży?! - Podniósł się z kanapy. - Nie ma żadnej ciąży - Chwycił się za głowę.
- Jak to? Dlaczego się nie cieszysz? - Stanęłaś tuż przed Nim.
- Nie rozumiesz?! Nasz związek miał polegać na samych Nas. Nie mam czasu na dziecko, przecież wiesz o tym sama! Wiesz, że mam pełno koncertów! - Odwrócił się z przeciwną stronę, przecierając oczy.  Nie rozumiałaś tego gestu. Przecież nie płakał.
- Ale - Szukałaś pretekstu - To twoja wina! Nie zabezpieczyłeś się! - Krzyknęłaś, wtedy on szybkim krokiem podszedł do ciebie i chwycił cię za ramiona.
- To jest żałosne! Żałosne jest twoje zachowanie i nasz związek! - Krzyknął, po czym chwycił za kurtkę i wyszedł trzaskając drzwiami. Zostawiając cię samą.
- Przecież mieliśmy być szczęśliwą rodziną... - Szepnęłaś, siadając w kącie i trzymając prawie że nogi przy samej brodzie, płacząc. 
Po 2-godzinnej rozpaczy, przeniosłaś się na kanapę. Ponownie w tej samej pozycji. Nie potrafiłaś normalnie funkcjonować. To było trudne. Zbyt trudne. 
 Ktoś zaczął dzwonić do drzwi nie byłaś w stanie spojrzeć kto. Nie miałaś nawet ochoty z "tym kimś" rozmawiać. Po chwili zaczął pukać na okno. Ponownie ta sama reakcja. W końcu sam wszedł. Był to Harry. Momentalnie do Ciebie podszedł.
- [t.i] - Powiedział. - Wszystko w porządku? - Pokiwałaś tylko przecząco głową. W tym momencie usiadł tuż obok ciebie. - Wybacz, że tak się stało - Zaczął - Wiem, że to trudne, ale...
- Jak się dowiedziałeś? - Powiedziałaś stanowczo, ocierając każdą łez, po kolei.
- Liam powiedział, wiedziałem że tak będzie. Wolałem się upewnić czy nic ci nie jest.
- Nie musisz się o mnie zamartwiać, to koniec. Koniec mnie, dziecka, Liama... WSZYSTKIEGO! - Krzyknęłaś. - Nienawidzę go! Jak on mógł mnie tak potraktować, jak? - Dopytywałaś.
- Nie wiem [t.i] - Lekko cię objął - Wszystko będzie dobrze słyszysz? Wszystko.
  Harry to chyba jedyna osoba, której tak naprawdę możesz zaufać. Zaufać na tyle aby opowiedzieć mu o wszystkim. To jak Liam cię potraktować to... to niewybaczalne. 
*  5 miesięcy później *
Do porodu pozostały 2 miesiące. Twój brzuch jest duży. Nie chcesz tego dziecka, jeżeli Liam jego nie chce to ty też. Wyjęłaś z szafki piwo i silne tabletki. Połknęłaś 3 i zapiłaś piwem. Nawet nie wiedziałaś kiedy film Ci się urwał.
  Otworzyłaś oczy obudziłaś się w całkiem cudzym miejscu. Kompletnie. Przetarłaś oczy, ale nic znowu to samo. Zabiegani ludzie biegający tuż obok ciebie, płacz dziecka i mężczyzna - całkiem ci nieznany.
- Gdzie jestem? - Zapytałaś, rozglądając się. 
- W szpitalu. Wszystko będzie dobrze. - Powiedział mężczyzna.
- Kim jesteś? - Zapytałaś.
- Jak to kim? Liam - Powiedział, przybliżając się do ciebie.
- Jaki Liam? Odejdź! - Ode pchałaś go.
- Zaraz... Proszę pana! - Skierował się do lekarza. - Co się dzieje? Czemu ona mnie nie pamięta?
- Zaatakował ją zanik pamięci, potrwa to tydzień, a teraz przepraszam ale muszę iść - Skierował się do drzwi i wyszedł.
- Uciszcie ten cholerny płacz dziecka!!! - Krzyknęłaś.
- To twoje dziecko, to nasze dziecko - Powiedział.
- Jakie dziecko?! - Podniosłaś się z łóżka i "odczepiłaś" wszystkie rurki itp. po czym podeszłaś do drzwi.
- Nie możesz wychodzić. Wracaj do łóżka - Podszedł do ciebie Liam, po czym chwycił cię za ramie. Nie zareagowałaś, wyszłaś. Na korytarzu siedział drugi mężczyzna który miał burzę loków na głowę.
- [t.i]! - Krzyknął. - Lekarze! - Znowu krzyknął.
Ponownie urwał się film. 
Obudziłaś się w tym samym miejscu była noc. Ruszyłaś się z łóżka podeszłaś do dziecka leżącego tuż obok. Uśmiechnęłaś się. Powiedzono, że to twoje dziecko. Pogłaskałaś go po malutkiej główce. Na twojej piżamie pojawiła się czerwona plama. Przejechałaś po niej ręką - to krew. Spojrzałaś za siebie - to Liam. Podszedł do dziecka chwycił za nóż i...

- NIE! - Krzyknęłaś! Przy czym obudziłaś chłopaka leżącego tuż przy Tobie.
- [t.i] - Zareagował momentalnie, a ty zaczęłaś płakać. - Wszystko w porządku? - Objął cię. Był bez koszulki. Wtuliłaś się w jego ciepły tors. Cała się trzęsłaś. Ze strachu. 
- Liam... - Powiedziałaś przez łzy.
- Kochanie co się dzieje? - Zaspokoił cię cichy i czuły głos.
- Zły sen - Powiedziałaś, po czym otarłaś łzy i podeszłaś do malutkiego łóżeczka, w którym spało dziecko - Andy. Ucałowałaś je w główkę. Obok ciebie stanął Liam. Obejmując cię w pasie, przyglądaliście się ślicznemu dziecku.
~~*~~
Nie powiem, że Imagin chwycił mnie za serce. Dziękujemy Dominice za przesłanie imagina :) Przypominaż, że ty również możesz przysłać na adres: pyska1018@wp.pl ZACHĘCAM! :)

czwartek, 23 maja 2013

#15 Harry

Imagin dla Pauliny :)




- Harry, obudź się.
- Po co?
- Mała płacze. Idź do niej.
- Ale dlaczego ja ?
- Bo to zawsze ja do niej chodziłam. - chłopak westchnął cicho i wytarmosił się z łóżka. Wyszedł z pokoju i skierował się do pokoju naszej córeczki. Nagle z pokoju dobiegł mnie jakiś krzyk. Wybiegłam szybko z pokoju i po dosłownie dwóch sekundach znalazłam się w pokoju Darcy. Harry chodził nerwowo po pokoju z małą na rękach, a ta ciągle płakała i nie chciała się uspokoić. Chłopak jak mnie zobaczył oddał mi dziewczynkę i wyszedł z pokoju. Zdenerwowałam się. Nakarmiłam dziecko i położyłam ją spać. Następnie weszłam zdenerwowana do naszej sypialni. Harry siedział na łóżku odwrócony plecami do mnie. Pokręciłam głową i zabrałam swoją poduszkę oraz koc. Poszłam spać do małej. Na szczęście była tam kanapa. Położyłam się na niej i tak jak moja córeczka momentalnie zasnęłam. Obudziłam się około dziesiątej rano. Gdy mała jeszcze spała poszłam na dół do kuchni. Przygotowałam jej ulubioną, bananową kaszkę, a sobie zrobiłam płatki z mlekiem. Położyłam posiłki na tacy i z powrotem weszłam na górę. Darcy już zdążyła się obudzić więc postanowiłam ją nakarmić. Gdy wszystko już zjadła położyłam ją i sama zjadłam swoje śniadanie. Gdy je jadłam zastanawiałam się o co wczoraj Hazzie chodziło. W ogóle gdzie on jest. O tej porze siedzi już przed telewizorem, a nic tam przecież nie słyszałam. Trochę podenerwowana odłożyłam miskę na stolik i poszłam do sypialni. Loczka nie było. Szafa była otworzona. Nie było w niej ubrań Harry'ego. Na łóżku była jakaś kartka.

                                                                                       
                                                              
                                                               " Droga Katy,
Przepraszam, że Cię zostawiłem. Kocham Cię i zawsze tak będzie, ale ja już nie mogę. Wytrzymałem sześć miesięcy i dłużej nie wytrzymam. Potrzebuję odpoczynku. Kocham Cię i Darcy tak samo, ale już tak nie umiem. Mamy tylko osiemnaście lat. Potrzebuję czasu. Nie szukaj mnie. Za niedługo się odezwę. Obiecuję,
Na zawsze Twój Harry. "



Właśnie tego najbardziej się bałam. Że mnie zostawi. No i stało się. Moje najgorsze przeczucia się potwierdziły. Trzymałam mocno kartkę, a z moich oczu lały się łzy. Ale nie mogłam się poddać. Nie dla niej. Z pokoju obok rozległ się płacz. Odłożyłam kartkę na swoje miejsce, wytarłam oczy i poszłam zobaczyć Darcy. Gdy ją zobaczyłam znów chciało mi się płakać. Mała strasznie go przypominała. Te pięknie zielone oczy i dołeczki. Dla niej nie mogłam się poddać. Postanowiłam poczekać na jakiś znak od ukochanego. Wzięłam dziewczynkę na ręce i próbowałam uspokoić. Po kilku minutach śpiewania kołysanek zasnęła. Ja wyszłam z jej pokoiku i weszłam do sypialni. Wzięłam jedną z ramek, w której znajdowało się nasze wspólne zdjęcie. Dzień, w którym wyznaliśmy sobie miłość. Znów zaczęłam płakać. Po około godzinie zasnęłam.

                                                              * 2 lata później *


Razem z Darcy i Fabianem poszłam na spacer. Gdy dwa lata temu Harry mnie zostawił byłam w trzecim tygodniu drugiej ciąży. Teraz Darcy ma dwa i pół roku, a Fabian nie całe półtora. Harry nadal nie dawał znaku życia. Mimo to nie poddawałam się. Czekałam na niego. Dzisiaj mija rocznica naszego związku. To już pięć lat. Darcy podbiegła do fontanny, która stała na środku placu, a Fabian spał. Ja usiadłam na ławce i zaczęłam czytać książkę, co jakiś czas spoglądając na Darcy, czy nic jej nie jest. Po około trzydziestu minutach z wózka dobiegł mnie płacz. Wzięłam małego na ręce i dałam mu soczek. Synek od razu się uspokoił. Gdy wygodnie usiadłam zorientowałam się, że przygląda mi się jakiś mężczyzna, który usiadł obok. Nie mogłam w to uwierzyć. W mich oczach pojawiły się łzy. Obok mnie siedział właśnie Harry. W jego oczach także można było dostrzec łzy. Siedzieliśmy tak w ciszy patrząc na siebie. W końcu nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem. Ukochany zbliżył się do mnie, pocałował w czoło i przytulił. Siedzieliśmy tak przez około dziesięć minut. Z moich oczu nadal kapały łzy. Po chwili podbiegła do nas Darcy. Patrzyła na nas pytająco.
- Mamo. Kim jest ten pan? - spytała córeczka. Harry odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie. Ja pokiwałam głową na znak "tak". Chłopak zszedł z ławki i uklęknął przed małą.
- Cześć. Ja jestem Harry. Jestem twoim tatą. - mimowolnie uśmiechnęłam się. Mała zrobiła to samo i przytuliła się do chłopaka. Wyszliśmy z parku jako szczęśliwa rodzina.

* 3 lata później *

- Czy ty Harry Styles, bierzesz sobie tę o to Katy za żonę?
- Tak.
- Czy ty Katy Johnson, bierzesz sobie tego o to Harrego za męża?
- Tak.
- Harry, możesz pocałować pannę młodą.
Chłopak chwycił w dłoń mój podbródek i delikatnie musnął moje wargi swoimi. Wszyscy zgromadzeni zaczęli klaskać, a my uśmiechaliśmy w przerwach na pocałunki. Po upływie godziny znaleźliśmy się na sali. Pierwszy taniec zatańczyliśmy w czwórkę. Ja, Harry, Darcy i Fabian. Dzieci niestety po chwili zrezygnowały i pobiegły do Anne, więc mogliśmy zatańczyć tylko we dwoje. Patrzyliśmy sobie w oczy. Czułam, że już na zawsze będziemy razem. Kochając się. Chłopak przybliżył swoją twarz do mojej.
- Kocham Cię. - szepnął. - Już na zawsze będziemy razem. - dodał.
- Ja też Cię kocham. - powiedziałam i musnęłam jego wargi swoimi. 

                                                                          ~~*~~

        5 komentarzy = następny imagin

piątek, 17 maja 2013

#14 Louis

Spacerując szarymi sierpniowymi ulicami Londynu, myślami w zapomnieniu. Zapomnieniu o tym co jest i będzie. Tym że nie ma przymnie kogoś kto pełnił w moim życiu ważną rolę - Louis. 

*Retrospekcja*
12 lat temu. Miałaś 5 lat.

- Patrz na mój zamek! -Krzyknął Louis, cały w piasku.
- Mój większy! -Krzyknęłaś z większym entuzjazmem niż On.
- Nie! -Chłopak posmutniał, wtedy ty go przytuliłaś. -Kiedyś weźmiemy ślub i będziemy szczęśliwi! - Uśmiechnął się.
- Przysięgasz? -Zapytałaś.
- Tak! Słowo! -Powtórzył, wtedy ty wyciągnęłaś z kieszeni pogniecioną kartkę i kredkę, po czym zaczęłaś pisać: Pszysiengam że ja i Louis weśmiemy ślub jak bendziemy dorośli. ( Specjalnie pisane z błędami ). 
- Podpisz się tutaj.
- No dobrze. - Chwycił małą kredkę i napisał dużymi literami swoje imię.
- Już się nie mogę doczekać! -Krzyknęłaś, a on zrobił to samo.
* miesiąc później *
- Mamo mogę iść do Louisa? -Zapytałaś, skacząc tuż przed Nią.
- Kochanie no właśnie...- Chwyciła cię za małą rączkę i zaprowadziła ku kanapie, po czym ty usiadłaś na niej. -Louis... Louis wyjechał.
- Gdzie wyjechał?
- Daleko kochanie. Nie będziecie się już mogli spotykać.
- Ale czemu nie będziemy? -W twoich małych oczkach pojawiły się łezki. Nie szczęścia z pewnością, lecz świadomości, że go naprawdę nigdy już nie zobaczę.
- Nie płacz. -Przytuliła cię mama.
*Koniec Retrospekcji*

Usiadłaś na ławce i wyjęłaś z kieszeni pogniecioną i lekko zaciemnioną kartkę. Było to oświadczenie kiedy kiedyś napisałaś z Louisem. Niby minęło 12 lat, a ty nadal go nie odszukałaś. Nie potrafisz o nim zapomnieć. Codziennie męczysz się z myślą i nadzieją o to że kiedyś go znajdziesz i znów będzie tak jak dawniej.
Z twoich oczu zaczęły spływać pojedyncze łzy. Jak codziennie. Wylałaś ich już strumień. Nagle zaczął padać deszcz. Zimny deszcz. Podniosłaś się z ławki i zaczęłaś biec w stronę domu. Niestety nie zważałaś uwagi na to kto kieruje się przed tobą. I to był błąd. Wpadłaś w jakiegoś chłopaka i oboje upadliście.
- Przepraszam. Nie zauważyłam cię. - Momentalnie się podniosłam.
- Spokojnie nie twoja wina. Nie zauważyłem cię również. - On także szybko się podniósł. Spojrzałaś na jego twarz. Była ci znajoma bardzo. Czy to Louis? 
- Louis? - Zapytałaś, chociaż mogłaś się ugryźć w język.
- Nie Louis, tylko David. - Podał dłoń.
- Eh... przepraszam z kimś cię pomyliłam. - Uścisnęłaś lekko jego dłoń - [t.i].
- Cholernie się rozpadało, może wejdziemy do kawiarni i przeczekamy, a przynajmniej wypijemy coś ciepłego. - Zaproponował. Nie byłaś pewna czy masz się zgodzić czy też nie, bo dopiero co się poznaliście, ale w sumie to dobry czas, żeby kogoś nowe poznać i spróbować zapomnieć o Louisie.
- Z miłą chęcią. - Odpowiedziałaś, po czym wszedliście do pobliskiej knajpki i zajęliście miejsce. - Ja zamawiam gorącą czekoladę, a ty?
- Ja również - Uśmiechnął się, po czym podszedł do kasy i zapłacił. - Więc mieszkasz tu dość długo? 
- Nie.  Mieszkam tutaj 3 lata, przeprowadziłam się tutaj z rodziną dlatego, że mama zostało przeniesiona z pracy właśnie tu. A ty?
- Ja tutaj mieszkam od dzieciństwa, jesteś Włoszką?
- Nie - Zaśmiałaś się. - Polką.
- Polska? U nas jest tutaj dużo Polaków i są bardzo mili. - Uśmiechnął się, po czym podszedła do was kelnerka z gorącą czekoladą.
*1 godzinę później*
Pół godziny temu wyszliście z kawiarni bo bardzo się wypogodziło. Ruszyliście w stronę parku. 
- Dlaczego nazwałaś mnie Louis? -Dopytał.
- Po prostu mi go przypominasz z wyglądu.
- Ja również mam wspaniałego kumpla o imieniu Louis, a nazwisko Tom... - Nie pozwoliłaś mu dokończyć.
- Tomlinson?
- Tak! Znasz?
- Oczywiście! - Krzyknęłaś ze zdumienia. -Podasz mi jego numer?
- No dobra - Czuł zakłopotanie, po czym podał ci jego numer.
- Dzięki - Odpowiedziałaś. - Muszę już lecieć! - Krzyknęłaś i zaczęłaś biec. 
- Spotkamy się jeszcze? - Krzyknął, nie odpowiedziałaś. Nie byłaś w stanie nic z siebie wykrztusić. Pobiegłaś do swojego pokoju. Wyjęłaś telefon i wystukałaś numer telefonu Louisa. Wzięłaś głęboki oddech i wcisnęłaś zieloną słuchawkę.
Po kilku minutach odezwał się czyiś głos.
- Halo? - Zapytał głos.
- Louis? 
- Tak, a kto pyta. - Wtedy w ciebie wszystko zamarło. Dosłownie. Usłyszałaś Louisa od 12 lat. 
- Louis to ja [t.i] - Zaczęłaś płakać, ze szczęścia.
- [t.i]? - Zamarł, bo nie odpowiadał. Bardzo się zdziwił czułaś to. - Skąd masz mój numer? Gdzie teraz jesteś? - Zadawał miliony pytań.
- Jestem teraz w Londynie bo tutaj mieszkam - Udało ci się odpowiedzieć jedynie na jedno pytanie.
- Spotkajmy się w parku za pół godziny w porządku?
- Tak! - Krzyknęłam ze szczęścia.
To prawda udało się! Za pół godziny zobaczysz Louisa od 12 lat!
Wyszłaś 15 po 16 i zaraz byłaś w parku. Poszłaś w wyznaczone miejsce, on już tam był. Siedział na ławce i rozglądał się. Wybuchłaś płaczem. Zamiast do niego biec po prostu płakaś. Zobaczył cię. Podniósł się z ławki i również zaczął płakać.
Podbiegłaś do niego i wskoczyłaś mu w ramiona. Nie chciałaś go puścić za żadne skarby. Za dużo czekania, za dużo wszystkiego. Płakaliście oboje.
- Louis tęskniłam! - Spojrzałaś w jego oczy. - Kocham Cię.
- Ja również... - Spoglądał głęboko w twoje tęczówki, po czym wasze usta lekko się złączyły. A złączyły się w pocałunek pełen miłości i tęsknoty. Teraz jedynie będzie lepiej, bo znalazłaś osobę swojego życia.
~~*~~
Proszę następny imagin tym razem ode mnie. Nie jest długi, ale ważnie że jest :3 Dziękuję za 11 tys. wejść ♥