poniedziałek, 27 maja 2013

#16 Liam

Imagin od Dominiki Janoty:
- Słyszysz to? - Chłopak zaczął, przykładając twoją prawą rękę ku jego piersi. 
- Kochasz mnie - Powiedziałaś, wpatrując się prosto w oczy Liam'a.
- Kocham Cię najbardziej na świecie - Oświadczył, po czym złożyliście sobie  czuły pocałunek.
  Liam to ktoś na kim zawsze możesz polegać, ktoś kto zawsze będzie cię kochał. No właśnie, kochał...
* półtorej miesiąca później *
 Od kilku dni strasznie bolał cię, to spóźniała się miesiączka, to wymioty. Nie było wyboru, aby zrobić test na ciążę. Wcześniej nic nie mówiłaś Liamowi o swych objawach, nie chciałaś go zamartwiać przecież. Bo tu trasa, koncerty, wywiady, fani. Mimo, że rzadko bywa w domu to w twoim życiu pełni najważniejszą rolę, bo przecież masz tylko jego. Rodzice w Polsce, tak jak pozostała rodzina. Nie wyobrażałabyś sobie życia bez niego. Bez Liam'a.
 Po teście wszystko jasne. Jesteś w ciąży. W tym momencie chciałaś widzieć tylko i wyłącznie reakcję chłopaka. Byłaś ciekawa jak to przyjmie. Powinien zaraz wrócić do domu z koncertu. Nie chciałaś do Niego dzwonić. Chciałaś po prostu to widzieć. Widzieć jego reakcję.
* Pół godziny później *
 Wkładanie kluczy do zamka i otwieranie drzwi. To on. To Liam.
- Jesteś. - Podbiegłaś do chłopaka i przytuliłaś go mocno. 
- Witaj skarbie. - Ucałował cię.
- Muszę ci coś powiedzieć. - Chwyciłaś chłopaka za rękę i zaprowadziłaś ku kanapie, po czym usiedliście. 
- O co chodzi? - Czuł zakłopotanie.
- Wiesz... - Spojrzałaś prosto w jego tęczówki i chwyciłaś za ręce. - Ostatnio strasznie źle się czułam... i... - W Twoich oczach pojawiła się mała warstwa łez - Jestem w ciąży - Powiedziałaś z uśmiechem na twarzy. Wtedy chłopak momentalnie puścił twoje ręce.
- Powtórz
- Jestem w ciąży - Powtórzyłaś z mniejszym entuzjazmem niż wcześniej.
- Jak to w ciąży?! - Podniósł się z kanapy. - Nie ma żadnej ciąży - Chwycił się za głowę.
- Jak to? Dlaczego się nie cieszysz? - Stanęłaś tuż przed Nim.
- Nie rozumiesz?! Nasz związek miał polegać na samych Nas. Nie mam czasu na dziecko, przecież wiesz o tym sama! Wiesz, że mam pełno koncertów! - Odwrócił się z przeciwną stronę, przecierając oczy.  Nie rozumiałaś tego gestu. Przecież nie płakał.
- Ale - Szukałaś pretekstu - To twoja wina! Nie zabezpieczyłeś się! - Krzyknęłaś, wtedy on szybkim krokiem podszedł do ciebie i chwycił cię za ramiona.
- To jest żałosne! Żałosne jest twoje zachowanie i nasz związek! - Krzyknął, po czym chwycił za kurtkę i wyszedł trzaskając drzwiami. Zostawiając cię samą.
- Przecież mieliśmy być szczęśliwą rodziną... - Szepnęłaś, siadając w kącie i trzymając prawie że nogi przy samej brodzie, płacząc. 
Po 2-godzinnej rozpaczy, przeniosłaś się na kanapę. Ponownie w tej samej pozycji. Nie potrafiłaś normalnie funkcjonować. To było trudne. Zbyt trudne. 
 Ktoś zaczął dzwonić do drzwi nie byłaś w stanie spojrzeć kto. Nie miałaś nawet ochoty z "tym kimś" rozmawiać. Po chwili zaczął pukać na okno. Ponownie ta sama reakcja. W końcu sam wszedł. Był to Harry. Momentalnie do Ciebie podszedł.
- [t.i] - Powiedział. - Wszystko w porządku? - Pokiwałaś tylko przecząco głową. W tym momencie usiadł tuż obok ciebie. - Wybacz, że tak się stało - Zaczął - Wiem, że to trudne, ale...
- Jak się dowiedziałeś? - Powiedziałaś stanowczo, ocierając każdą łez, po kolei.
- Liam powiedział, wiedziałem że tak będzie. Wolałem się upewnić czy nic ci nie jest.
- Nie musisz się o mnie zamartwiać, to koniec. Koniec mnie, dziecka, Liama... WSZYSTKIEGO! - Krzyknęłaś. - Nienawidzę go! Jak on mógł mnie tak potraktować, jak? - Dopytywałaś.
- Nie wiem [t.i] - Lekko cię objął - Wszystko będzie dobrze słyszysz? Wszystko.
  Harry to chyba jedyna osoba, której tak naprawdę możesz zaufać. Zaufać na tyle aby opowiedzieć mu o wszystkim. To jak Liam cię potraktować to... to niewybaczalne. 
*  5 miesięcy później *
Do porodu pozostały 2 miesiące. Twój brzuch jest duży. Nie chcesz tego dziecka, jeżeli Liam jego nie chce to ty też. Wyjęłaś z szafki piwo i silne tabletki. Połknęłaś 3 i zapiłaś piwem. Nawet nie wiedziałaś kiedy film Ci się urwał.
  Otworzyłaś oczy obudziłaś się w całkiem cudzym miejscu. Kompletnie. Przetarłaś oczy, ale nic znowu to samo. Zabiegani ludzie biegający tuż obok ciebie, płacz dziecka i mężczyzna - całkiem ci nieznany.
- Gdzie jestem? - Zapytałaś, rozglądając się. 
- W szpitalu. Wszystko będzie dobrze. - Powiedział mężczyzna.
- Kim jesteś? - Zapytałaś.
- Jak to kim? Liam - Powiedział, przybliżając się do ciebie.
- Jaki Liam? Odejdź! - Ode pchałaś go.
- Zaraz... Proszę pana! - Skierował się do lekarza. - Co się dzieje? Czemu ona mnie nie pamięta?
- Zaatakował ją zanik pamięci, potrwa to tydzień, a teraz przepraszam ale muszę iść - Skierował się do drzwi i wyszedł.
- Uciszcie ten cholerny płacz dziecka!!! - Krzyknęłaś.
- To twoje dziecko, to nasze dziecko - Powiedział.
- Jakie dziecko?! - Podniosłaś się z łóżka i "odczepiłaś" wszystkie rurki itp. po czym podeszłaś do drzwi.
- Nie możesz wychodzić. Wracaj do łóżka - Podszedł do ciebie Liam, po czym chwycił cię za ramie. Nie zareagowałaś, wyszłaś. Na korytarzu siedział drugi mężczyzna który miał burzę loków na głowę.
- [t.i]! - Krzyknął. - Lekarze! - Znowu krzyknął.
Ponownie urwał się film. 
Obudziłaś się w tym samym miejscu była noc. Ruszyłaś się z łóżka podeszłaś do dziecka leżącego tuż obok. Uśmiechnęłaś się. Powiedzono, że to twoje dziecko. Pogłaskałaś go po malutkiej główce. Na twojej piżamie pojawiła się czerwona plama. Przejechałaś po niej ręką - to krew. Spojrzałaś za siebie - to Liam. Podszedł do dziecka chwycił za nóż i...

- NIE! - Krzyknęłaś! Przy czym obudziłaś chłopaka leżącego tuż przy Tobie.
- [t.i] - Zareagował momentalnie, a ty zaczęłaś płakać. - Wszystko w porządku? - Objął cię. Był bez koszulki. Wtuliłaś się w jego ciepły tors. Cała się trzęsłaś. Ze strachu. 
- Liam... - Powiedziałaś przez łzy.
- Kochanie co się dzieje? - Zaspokoił cię cichy i czuły głos.
- Zły sen - Powiedziałaś, po czym otarłaś łzy i podeszłaś do malutkiego łóżeczka, w którym spało dziecko - Andy. Ucałowałaś je w główkę. Obok ciebie stanął Liam. Obejmując cię w pasie, przyglądaliście się ślicznemu dziecku.
~~*~~
Nie powiem, że Imagin chwycił mnie za serce. Dziękujemy Dominice za przesłanie imagina :) Przypominaż, że ty również możesz przysłać na adres: pyska1018@wp.pl ZACHĘCAM! :)

czwartek, 23 maja 2013

#15 Harry

Imagin dla Pauliny :)




- Harry, obudź się.
- Po co?
- Mała płacze. Idź do niej.
- Ale dlaczego ja ?
- Bo to zawsze ja do niej chodziłam. - chłopak westchnął cicho i wytarmosił się z łóżka. Wyszedł z pokoju i skierował się do pokoju naszej córeczki. Nagle z pokoju dobiegł mnie jakiś krzyk. Wybiegłam szybko z pokoju i po dosłownie dwóch sekundach znalazłam się w pokoju Darcy. Harry chodził nerwowo po pokoju z małą na rękach, a ta ciągle płakała i nie chciała się uspokoić. Chłopak jak mnie zobaczył oddał mi dziewczynkę i wyszedł z pokoju. Zdenerwowałam się. Nakarmiłam dziecko i położyłam ją spać. Następnie weszłam zdenerwowana do naszej sypialni. Harry siedział na łóżku odwrócony plecami do mnie. Pokręciłam głową i zabrałam swoją poduszkę oraz koc. Poszłam spać do małej. Na szczęście była tam kanapa. Położyłam się na niej i tak jak moja córeczka momentalnie zasnęłam. Obudziłam się około dziesiątej rano. Gdy mała jeszcze spała poszłam na dół do kuchni. Przygotowałam jej ulubioną, bananową kaszkę, a sobie zrobiłam płatki z mlekiem. Położyłam posiłki na tacy i z powrotem weszłam na górę. Darcy już zdążyła się obudzić więc postanowiłam ją nakarmić. Gdy wszystko już zjadła położyłam ją i sama zjadłam swoje śniadanie. Gdy je jadłam zastanawiałam się o co wczoraj Hazzie chodziło. W ogóle gdzie on jest. O tej porze siedzi już przed telewizorem, a nic tam przecież nie słyszałam. Trochę podenerwowana odłożyłam miskę na stolik i poszłam do sypialni. Loczka nie było. Szafa była otworzona. Nie było w niej ubrań Harry'ego. Na łóżku była jakaś kartka.

                                                                                       
                                                              
                                                               " Droga Katy,
Przepraszam, że Cię zostawiłem. Kocham Cię i zawsze tak będzie, ale ja już nie mogę. Wytrzymałem sześć miesięcy i dłużej nie wytrzymam. Potrzebuję odpoczynku. Kocham Cię i Darcy tak samo, ale już tak nie umiem. Mamy tylko osiemnaście lat. Potrzebuję czasu. Nie szukaj mnie. Za niedługo się odezwę. Obiecuję,
Na zawsze Twój Harry. "



Właśnie tego najbardziej się bałam. Że mnie zostawi. No i stało się. Moje najgorsze przeczucia się potwierdziły. Trzymałam mocno kartkę, a z moich oczu lały się łzy. Ale nie mogłam się poddać. Nie dla niej. Z pokoju obok rozległ się płacz. Odłożyłam kartkę na swoje miejsce, wytarłam oczy i poszłam zobaczyć Darcy. Gdy ją zobaczyłam znów chciało mi się płakać. Mała strasznie go przypominała. Te pięknie zielone oczy i dołeczki. Dla niej nie mogłam się poddać. Postanowiłam poczekać na jakiś znak od ukochanego. Wzięłam dziewczynkę na ręce i próbowałam uspokoić. Po kilku minutach śpiewania kołysanek zasnęła. Ja wyszłam z jej pokoiku i weszłam do sypialni. Wzięłam jedną z ramek, w której znajdowało się nasze wspólne zdjęcie. Dzień, w którym wyznaliśmy sobie miłość. Znów zaczęłam płakać. Po około godzinie zasnęłam.

                                                              * 2 lata później *


Razem z Darcy i Fabianem poszłam na spacer. Gdy dwa lata temu Harry mnie zostawił byłam w trzecim tygodniu drugiej ciąży. Teraz Darcy ma dwa i pół roku, a Fabian nie całe półtora. Harry nadal nie dawał znaku życia. Mimo to nie poddawałam się. Czekałam na niego. Dzisiaj mija rocznica naszego związku. To już pięć lat. Darcy podbiegła do fontanny, która stała na środku placu, a Fabian spał. Ja usiadłam na ławce i zaczęłam czytać książkę, co jakiś czas spoglądając na Darcy, czy nic jej nie jest. Po około trzydziestu minutach z wózka dobiegł mnie płacz. Wzięłam małego na ręce i dałam mu soczek. Synek od razu się uspokoił. Gdy wygodnie usiadłam zorientowałam się, że przygląda mi się jakiś mężczyzna, który usiadł obok. Nie mogłam w to uwierzyć. W mich oczach pojawiły się łzy. Obok mnie siedział właśnie Harry. W jego oczach także można było dostrzec łzy. Siedzieliśmy tak w ciszy patrząc na siebie. W końcu nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem. Ukochany zbliżył się do mnie, pocałował w czoło i przytulił. Siedzieliśmy tak przez około dziesięć minut. Z moich oczu nadal kapały łzy. Po chwili podbiegła do nas Darcy. Patrzyła na nas pytająco.
- Mamo. Kim jest ten pan? - spytała córeczka. Harry odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie. Ja pokiwałam głową na znak "tak". Chłopak zszedł z ławki i uklęknął przed małą.
- Cześć. Ja jestem Harry. Jestem twoim tatą. - mimowolnie uśmiechnęłam się. Mała zrobiła to samo i przytuliła się do chłopaka. Wyszliśmy z parku jako szczęśliwa rodzina.

* 3 lata później *

- Czy ty Harry Styles, bierzesz sobie tę o to Katy za żonę?
- Tak.
- Czy ty Katy Johnson, bierzesz sobie tego o to Harrego za męża?
- Tak.
- Harry, możesz pocałować pannę młodą.
Chłopak chwycił w dłoń mój podbródek i delikatnie musnął moje wargi swoimi. Wszyscy zgromadzeni zaczęli klaskać, a my uśmiechaliśmy w przerwach na pocałunki. Po upływie godziny znaleźliśmy się na sali. Pierwszy taniec zatańczyliśmy w czwórkę. Ja, Harry, Darcy i Fabian. Dzieci niestety po chwili zrezygnowały i pobiegły do Anne, więc mogliśmy zatańczyć tylko we dwoje. Patrzyliśmy sobie w oczy. Czułam, że już na zawsze będziemy razem. Kochając się. Chłopak przybliżył swoją twarz do mojej.
- Kocham Cię. - szepnął. - Już na zawsze będziemy razem. - dodał.
- Ja też Cię kocham. - powiedziałam i musnęłam jego wargi swoimi. 

                                                                          ~~*~~

        5 komentarzy = następny imagin

piątek, 17 maja 2013

#14 Louis

Spacerując szarymi sierpniowymi ulicami Londynu, myślami w zapomnieniu. Zapomnieniu o tym co jest i będzie. Tym że nie ma przymnie kogoś kto pełnił w moim życiu ważną rolę - Louis. 

*Retrospekcja*
12 lat temu. Miałaś 5 lat.

- Patrz na mój zamek! -Krzyknął Louis, cały w piasku.
- Mój większy! -Krzyknęłaś z większym entuzjazmem niż On.
- Nie! -Chłopak posmutniał, wtedy ty go przytuliłaś. -Kiedyś weźmiemy ślub i będziemy szczęśliwi! - Uśmiechnął się.
- Przysięgasz? -Zapytałaś.
- Tak! Słowo! -Powtórzył, wtedy ty wyciągnęłaś z kieszeni pogniecioną kartkę i kredkę, po czym zaczęłaś pisać: Pszysiengam że ja i Louis weśmiemy ślub jak bendziemy dorośli. ( Specjalnie pisane z błędami ). 
- Podpisz się tutaj.
- No dobrze. - Chwycił małą kredkę i napisał dużymi literami swoje imię.
- Już się nie mogę doczekać! -Krzyknęłaś, a on zrobił to samo.
* miesiąc później *
- Mamo mogę iść do Louisa? -Zapytałaś, skacząc tuż przed Nią.
- Kochanie no właśnie...- Chwyciła cię za małą rączkę i zaprowadziła ku kanapie, po czym ty usiadłaś na niej. -Louis... Louis wyjechał.
- Gdzie wyjechał?
- Daleko kochanie. Nie będziecie się już mogli spotykać.
- Ale czemu nie będziemy? -W twoich małych oczkach pojawiły się łezki. Nie szczęścia z pewnością, lecz świadomości, że go naprawdę nigdy już nie zobaczę.
- Nie płacz. -Przytuliła cię mama.
*Koniec Retrospekcji*

Usiadłaś na ławce i wyjęłaś z kieszeni pogniecioną i lekko zaciemnioną kartkę. Było to oświadczenie kiedy kiedyś napisałaś z Louisem. Niby minęło 12 lat, a ty nadal go nie odszukałaś. Nie potrafisz o nim zapomnieć. Codziennie męczysz się z myślą i nadzieją o to że kiedyś go znajdziesz i znów będzie tak jak dawniej.
Z twoich oczu zaczęły spływać pojedyncze łzy. Jak codziennie. Wylałaś ich już strumień. Nagle zaczął padać deszcz. Zimny deszcz. Podniosłaś się z ławki i zaczęłaś biec w stronę domu. Niestety nie zważałaś uwagi na to kto kieruje się przed tobą. I to był błąd. Wpadłaś w jakiegoś chłopaka i oboje upadliście.
- Przepraszam. Nie zauważyłam cię. - Momentalnie się podniosłam.
- Spokojnie nie twoja wina. Nie zauważyłem cię również. - On także szybko się podniósł. Spojrzałaś na jego twarz. Była ci znajoma bardzo. Czy to Louis? 
- Louis? - Zapytałaś, chociaż mogłaś się ugryźć w język.
- Nie Louis, tylko David. - Podał dłoń.
- Eh... przepraszam z kimś cię pomyliłam. - Uścisnęłaś lekko jego dłoń - [t.i].
- Cholernie się rozpadało, może wejdziemy do kawiarni i przeczekamy, a przynajmniej wypijemy coś ciepłego. - Zaproponował. Nie byłaś pewna czy masz się zgodzić czy też nie, bo dopiero co się poznaliście, ale w sumie to dobry czas, żeby kogoś nowe poznać i spróbować zapomnieć o Louisie.
- Z miłą chęcią. - Odpowiedziałaś, po czym wszedliście do pobliskiej knajpki i zajęliście miejsce. - Ja zamawiam gorącą czekoladę, a ty?
- Ja również - Uśmiechnął się, po czym podszedł do kasy i zapłacił. - Więc mieszkasz tu dość długo? 
- Nie.  Mieszkam tutaj 3 lata, przeprowadziłam się tutaj z rodziną dlatego, że mama zostało przeniesiona z pracy właśnie tu. A ty?
- Ja tutaj mieszkam od dzieciństwa, jesteś Włoszką?
- Nie - Zaśmiałaś się. - Polką.
- Polska? U nas jest tutaj dużo Polaków i są bardzo mili. - Uśmiechnął się, po czym podszedła do was kelnerka z gorącą czekoladą.
*1 godzinę później*
Pół godziny temu wyszliście z kawiarni bo bardzo się wypogodziło. Ruszyliście w stronę parku. 
- Dlaczego nazwałaś mnie Louis? -Dopytał.
- Po prostu mi go przypominasz z wyglądu.
- Ja również mam wspaniałego kumpla o imieniu Louis, a nazwisko Tom... - Nie pozwoliłaś mu dokończyć.
- Tomlinson?
- Tak! Znasz?
- Oczywiście! - Krzyknęłaś ze zdumienia. -Podasz mi jego numer?
- No dobra - Czuł zakłopotanie, po czym podał ci jego numer.
- Dzięki - Odpowiedziałaś. - Muszę już lecieć! - Krzyknęłaś i zaczęłaś biec. 
- Spotkamy się jeszcze? - Krzyknął, nie odpowiedziałaś. Nie byłaś w stanie nic z siebie wykrztusić. Pobiegłaś do swojego pokoju. Wyjęłaś telefon i wystukałaś numer telefonu Louisa. Wzięłaś głęboki oddech i wcisnęłaś zieloną słuchawkę.
Po kilku minutach odezwał się czyiś głos.
- Halo? - Zapytał głos.
- Louis? 
- Tak, a kto pyta. - Wtedy w ciebie wszystko zamarło. Dosłownie. Usłyszałaś Louisa od 12 lat. 
- Louis to ja [t.i] - Zaczęłaś płakać, ze szczęścia.
- [t.i]? - Zamarł, bo nie odpowiadał. Bardzo się zdziwił czułaś to. - Skąd masz mój numer? Gdzie teraz jesteś? - Zadawał miliony pytań.
- Jestem teraz w Londynie bo tutaj mieszkam - Udało ci się odpowiedzieć jedynie na jedno pytanie.
- Spotkajmy się w parku za pół godziny w porządku?
- Tak! - Krzyknęłam ze szczęścia.
To prawda udało się! Za pół godziny zobaczysz Louisa od 12 lat!
Wyszłaś 15 po 16 i zaraz byłaś w parku. Poszłaś w wyznaczone miejsce, on już tam był. Siedział na ławce i rozglądał się. Wybuchłaś płaczem. Zamiast do niego biec po prostu płakaś. Zobaczył cię. Podniósł się z ławki i również zaczął płakać.
Podbiegłaś do niego i wskoczyłaś mu w ramiona. Nie chciałaś go puścić za żadne skarby. Za dużo czekania, za dużo wszystkiego. Płakaliście oboje.
- Louis tęskniłam! - Spojrzałaś w jego oczy. - Kocham Cię.
- Ja również... - Spoglądał głęboko w twoje tęczówki, po czym wasze usta lekko się złączyły. A złączyły się w pocałunek pełen miłości i tęsknoty. Teraz jedynie będzie lepiej, bo znalazłaś osobę swojego życia.
~~*~~
Proszę następny imagin tym razem ode mnie. Nie jest długi, ale ważnie że jest :3 Dziękuję za 11 tys. wejść ♥
 


czwartek, 9 maja 2013

#13 Niall


Jak codziennie o tej porze wychodziłem na zakupy. Nigdy nie sądziłem, że ten dzień zupełnie zmieni moje życie. Ale los płata nam figle.
Pożegnałem się z domownikami i wyszedłem z mieszkania. Zjechałem windą na dół i skierowałem się w stronę Tesco. Wszedłem do środka i włożyłem do wózka
najpotrzebniejsze rzeczy. Poszedłem do kasy, zapłaciłem i wyszedłem ze sklepu. I wtedy moje życie zmieniło się diametralnie, a wszystkie wspomnienia wróciły.
Wpadłem na jakąś kobietę. Chciała wejść do sklepu. Wywróciła się. Chciałem pomóc jej wstać i przeprosić. I wtedy ją rozpoznałem, W moich oczach można było zobaczyć przerażenie.
Znowu w Jej - zdziwienie. Podałem Jej rękę w celu podniesienia Jej z asfaltu. Ona chwyciła ją i się podniosła.
- Dziękuję. - zaczęła rozmowa, a ja chciałem stamtąd uciec. Ale nie mogłem. Miałem tyle pytań, na które chciałem znaleźć odpowiedź.
- Nie ma za co. - powiedziałem, próbując nie patrzeć Jej w oczy.
- Co za miła niespodzianka. - nie patrzyłem na nią, ale widziałem, że się uśmiechnęła.
- Niezbyt miła - mruknąłem pod nosem.
- Słucham?
- Nie nic.
- Co u Ciebie słychać? - spytała jak gdyby nigdy nic.
- Dlaczego? - wypaliłem i wreszcie na nią spojrzałem. Zmieniła się, ale ja zawsze ją rozpoznam.
- Co? - spojrzała na mnie zdziwiona.
- Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego nas zostawiłaś? - spytałem przez zaciśnięte zęby. W oczach miałem łzy.
- Bo musiałam. Nie miałam innego wyboru. - w jej oczach można było dostrzec wyrzuty.
- Miałaś inny wybór! Mogłaś zostać z nami! - niemalże krzyczałem.
- Ty nic nie rozumiesz ! Bałam się.
- Ciekawe niby czego? - spytałem z ironią i złością w oczach.
- Życia.
- Przeżyłaś dwadzieścia lat. I dopiero w tedy zaczęłaś się bać życia? I dlatego musiałaś zostawić mnie z nowo narodzonym dzieckiem? Ty nawet nie wiesz jak nazywa się Twój własny syn. Ty nawet nie wiesz czy żyje ! Ale jak widzę nie interesowało Cię to przez całe pięć lat. Po co wróciłaś?
- Bo zrozumiałam, że popełniłam błąd.
- Trochę za późno. I co masz teraz zamiar zrobić?
- Spotkać się z synem i błagać Cię o wybaczenie.
Miałem ochotę ją wyśmiać gdy to usłyszałem, ale postanowiłem zachować powagę. Nie rozumiałem jak można zrobić coś takiego i prosić o wybaczenie. Postanowiłem jednak dać jej szansę. Przecież ją kochałem. Byliśmy ze sobą trzy lata. Ona zaszła w ciążę,
urodziła i uciekła. I nagle tak sobie pojawiła się w moim poukładanym już życiu po pięciu latach nieobecności. Dla mnie to było śmieszne, ale nadal żywię do Niej jakieś uczucie. Minimalne, ale czuję. Mimo, iż mam kogoś innego.
- Dobrze, ale pamiętaj David nie wie, że jesteś jego matką. Myśli, że jest nią Mary. Planujemy z nią ślub.
- A więc nazywa się David. - pomknęła wzrokiem gdzieś w dal.  Nagle odwróciła głowę i spojrzała na mnie. - Znalazłeś nową? - opuściła głowę. - Gratuluję . Mam nadzieję, że jesteś z nią szczęśliwy.
- Dzięki. - spojrzeliśmy na siebie i nie odzywaliśmy się. - Idziemy? - spytałem by rozluźnić atmosferę.
- Jasne. - podniosłem zakupy z asfaltu i prowadziłem Ją w stronę wielkiego bloku. Weszliśmy do windy i pojechaliśmy na jedenaste piętro. Wprowadziłem ją do mieszkania.
- Wróciłem! - krzyknąłem, a zza drzwi wybiegł pięciolatek.
- Tato! Tato! Kupiłeś mi żelki?
- Ależ oczywiście. - podałem mu słodycze. - Proszę! Smacznego. 
- Dziękuję. A co to za pani? - spojrzał na Nią. Stała za mną i wpatrywała się w David'a.
- Cześć David. Ja jestem... - przerwałem jej, ponieważ bałem się, że powie mu prawdę.
- Ta Pani jest Twoją ciocią. Przyjechała Cię odwiedzić, bo dawno Cię nie widziała. 
- Ciocia! Ciocia! 
- David idź do mamy. Ja muszę z ciocią porozmawiać.
- Dobrze. Pa ciocia!
- Pa skarbie.
Gdy mały poszedł do Mary zwróciłem się do Niej.
- Możesz przychodzić kiedy chcesz, ale pamiętaj - David ma dowiedzieć się prawdy w swoim czasie.
- Dobrze. Ja już pójdę. Wyjaśnij sobie wszystko z Mary.
- Taki miałem zamiar. - zaśmiałem się, a Ona to odwzajemniła.
- Zapomniałabym. Niall...
- Tak?
- Dziękuję za wybaczenie. - uśmiechnąłem się i zamknąłem za Nią drzwi.


~~*~~

Przepraszam, że nic nie dodawałyśmy, ale i ja i Pati nie miałyśmy dostępu do komputera. Patrycja prawdopodobnie doda coś w poniedziałek :)

5 komentarzy = next!